poniedziałek, 9 listopada 2015

#1



-Harry.
Louis dźgnął Harry'ego w żebra, gdy siedzieli razem na kanapie we wspólnym salonie. Minął rok od przesłuchań i powstania zespołu. Harry był za młody, by mieszkać samotnie, więc Louis entuzjastycznie zaoferował wspólne mieszkanie, a wówczas 17-latek nie miał wyjścia - musiał się zgodzić.
Młody Styles przeglądał swojego Twittera na laptopie, zupełnie pochłonięty masą wiadomości od fanów, a Tomlinson po prostu się nudził i chciał od niego odrobiny uwagi. Niestety, odpowiedziała mu cisza, więc próbował dalej.
-Harry.
Louis powtórzył dźgnięcie i Harry westchnął.
-Harry.
Szatyn po raz trzeci wbił palec w żebra młodszego chłopaka i Harry syknął, marszcząc nosek. O ile miało to wyglądać strasznie, Louis otworzył szeroko oczy, i milczał przez jakieś pół minuty, a potem wziął głęboki wdech i zaczął piszczeć, skacząc na swoim miejscu. Jego twarz rozświetliła się nagle, a skalę jego ekscytacji można było porównać do tej ze Świąt Bożego Narodzenia, kiedy dziecko otrzymuje wymarzony prezent.
-O mój Boże, Harry, to było takie urocze! Zrób to jeszcze raz! Proszę, proszę, proszę, proooooszę...
Ego bruneta zostało przyjemnie połechtane. Uwielbiał być doceniany, ale jeszcze bardziej uwielbiał, gdy ktoś go o coś prosił. To dawało mu swoiste poczucie władzy, bo – według jego teorii- osoba prosząca była na jego łasce i tylko on decydował, czy spełni prośbę, czy też odmówi. Błyszczące oczy starszego chłopaka ostatecznie przekonały Harry'ego, że mógł zadowolić go w ten sposób. Spełnił prośbę kolegi z zespołu, a Tommo wstrzymał oddech, zauroczony tymi drobnymi zmarszczkami na nosie i nieco zbyt ostrymi kłami w uzębieniu loczka.
-Aww! Jejuuu, jakie to słodkie! Wyglądasz,jak kotek! Tak przy okazji, uwielbiam koty, nie wiem, czy już o tym wspominałem. Zawsze chciałem mieć kota, mama nie pozwała mi na to, ale raz znalazłem kociaka na ulicy i zabrałem go do domu. Niestety zorientowała się po trzech dniach i zawiozła go do schroniska. Pamiętam, jak bardzo wściekły na nią byłem...
Harry natychmiast zbladł. Tak, minął rok, ale nikt nie wiedział o małym sekrecie chłopaka o kręconych włosach. Nikt nie wiedział o skrywanych uszkach, które wciąż usilnie trzymał płasko wśród bujnych loków; które dopiero wieczorami mógł swobodnie unieść i odetchnąć z ulgą. Codziennie zagryzał wargę niemal do krwi swoimi, nieco wampirzymi, kłami, męcząc się strasznie, by utrzymać to wszystko w tajemnicy. Starał się, naprawdę się starał, by nic nie wyszło na jaw. Używał pudru, żeby zakryć blizny po wąsach, nawet umówił się już do dentysty w celu spiłowania kłów, byle tylko nie przypominały tak bardzo kłów kota.
-Hej, coś się stało? - Louis zagadnął, zauważając, że Harry go nie słucha.
Loczek zaprzeczył energicznie głową, na co Louis przyjrzał mu się uważnie.
-Nie jesteś zbyt rozmowny...Już mnie nie lubisz?
-Od początku cię nie lubiłem!
Błękitne oczy momentalnie wypełniły się łzami, a wąska warga niebezpiecznie zadrgała i, w porządku, Harry powiedział to stanowczo zbyt głośno i zbyt złośliwie. To nie miało tak zabrzmieć, po prostu był zmęczony, a do tego wciąż trochę zazdrosny o Louisa i tak jakoś wyszło, że nie zdołał się powstrzymać. Emocje skumulowały się w nim i wybuchnął, niestety w złym momencie. I w tamtej chwili młodszemu zrobiło się naprawdę głupio.
-Przepraszam,ja-
-Nie szkodzi. To ja przepraszam,chciałem tylko,żebyś poświęcił mi choć trochę swojej uwagi, bo bardzo cię lubię i...i… Nie szkodzi.
Szatyn zakończył swoją krótką, chaotyczną przemowę, pociągając nosem. Wstał i ze spuszczoną głową podreptał na górę, by zamknąć się w swoim pokoju. Harry zagryzł boleśnie swoją wargę,czując metaliczny smak krwi na języku. Dopiero po chwili zdołał cokolwiek powiedzieć, a było to ciche:
-Louis...
-Nie, Liam.
-Aha.- Harry pokiwał głową, a sekundę później skręcił kark w stronę okna, które właśnie zamykał szatyn. -Liam?!
-Czeeeeeść, Curly!
-Jak się tu dostałeś? Zamknąłem drzwi na klucz...
-Ale okna nie zamknąłeś.
Harry otworzył usta, zamierzając coś powiedzieć, jednak zaraz je zamknął. Czasami brakowało mu już sił na starszego kumpla, którego dawniej uważał za wyjątkowo dojrzałego. Do tej pory nie mógł uwierzyć, jak pozory mogą mylić. Patrząc na tego postawnego, wysokiego szatyna o sarnich oczach, opinia typu: „mógłby zostać premierem już teraz, z pewnością byłby godnym przywódcą” nasuwa się sama. Jednak, po roku znajomości, Harry spakowałby się i uciekł w popłochu na inny kontynent, gdyby Liam faktycznie został premierem.
-Co się tu stało, że szepczesz imię Louisa? Masz może jakieś zwidy?
-Nie,ja-
-Widzisz go, chociaż go tu nie ma?
-Liam...
-To poważny problem...
-Liam...
-Ale wiesz, możemy o tym porozmawiać.
-Leeyum...
-W końcu jesteśmy przyjaciółmi...
-Payne! Zamknij tą jadaczkę, bo znowu użyję taśmy…
Liam tylko otworzył szerzej oczy.
-Okej, już milczę.
-Dobrze.
-Nic nie mówię.
-Ja-
-Milczę. Cicho, jak mysz pod miotłą.
-Ja powiedziałem-
-Morda w kubeł. Gęba na kłódkę. Totalna cisza...
Harry wstał, wzdychając cicho. Wyjął z szuflady taśmę izolacyjną,oderwał kawałek i zakleił buzię Liamowi. Starszy wydał z siebie stłumiony jęk sprzeciwu, co jednak nie wzięło kędzierzawego na litość.
-Powiedziałem Louisowi coś niemiłego...
-Mpfm...
-Zapytał, czy już go nie lubię, a ja powiedziałem, że nie lubię go już od samego początku. Właściwie...wykrzyczałem to. I on...On się rozpłakał? I poszedł do pokoju, a ja poczułem się podle… Nie chciałem tego powiedzieć… Liam, to nie jest spowiedź, a ty nie jesteś księdzem, ogarnij się!
Hazz krzyknął oburzony, widząc pozę przyjaciela. Szatyn siedział, opierając na kolanie łokieć ręki, którą tworzył prowizoryczną ściankę konfesjonału. Kiwał głową w geście zrozumienia, gdy nagle wydał z siebie głośny, tłumiony krzyk i zaczął się wiercić. Harry nie wiedział, co się dzieje, więc pociągnął za taśmę i ją odkleił, co skutkowało jeszcze głośniejszym krzykiem starszego chłopaka.
-Co ci jest?!
-Ugryzłem się w język...
Liam jęknął żałośnie, wyglądając na skruszonego i zbolałego, a Harry przymknął na chwilę oczy, naciskając dwoma palcami płatki nosa. Chwycił poduszkę i cisnął nią w twarz Payne'a.
-Za co to?!
-Za to, że jesteś debilem!
-Wypraszam to sobie!
-Wmówiłeś ludziom, że boisz się łyżek!
-Okej, jestem debilem.- Szatyn przyznał kumplowi rację, śmiejąc się cicho.- I dobrze mi z tym!
-Ja tu mówię o swoim problemach, a ty się wygłupiasz!
-Oh, jasne, uważaj to za wygłupy. A może ja po prostu zamierzam w przyszłości zostać duchownym i to są praktyki?
-Żebyś poszedł z nami na poranną mszę, trzeba cię za nogi z łóżka wyciągać...
Payne uniósł palec do góry i już chciał zaprotestować, jednak ugiął się pod wszystkowiedzącym wzrokiem Stylesa.
-Racja.
-No właśnie.
-Okej, przepraszam. Tak poważnie, to... Porozmawiaj z nim. Louis nie jest pamiętliwy.
-Tak sądzisz?
-Uwielbia cię. Ma prawdziwego fioła na twoim punkcie.
-Tak?
-Napisał poemat o twoich loczkach.
-Co?!- Harry poważnie zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem nie mieszkał z jakimś psychopatą, który planuje go zabić i sprzedawać jego włosy na ebay'u. Ale Liam wzruszył jedynie ramionami, wyciągając żelka z kieszeni spodni.
-Akurat to zmyśliłem.
-Jesteś okropny!
Brunet po raz kolejny uderzył kumpla poduszką, jednak teraz się uśmiechał.
-Chciałeś powiedzieć, że jestem super.
-Dziękuję, Liam. Jesteś debilem, ale moim kochanym debilem.
-Dostałem awans!
Liam był durniem i Harry zastanawiał się, czy aby nie ma on zaburzeń psychicznych, ale był też bardzo uroczy, więc loczek uśmiechnął się ciepło i przygarnął go do uścisku.

Pięć minut później zapukał do pokoju najstarszego członka One Direction. Długa rozmowa zakończyła się uroczym ocieraniem noska Hazzy o nosek Louisa, wesołym chichotem Tomlinsona i niemą przysięgą, że od teraz będą nierozłączni. Oczywiście była też obietnica, że nie będą ze sobą konkurować, a współpracować. Powiedzieli to, patrząc sobie w oczy, krzyżując nogi w kostkach, a ich uśmiechy były w tamtym momencie tak sztuczne, jak tylko mogły być.




__________________________________________________


Może być problem z publikacji kolejnych rozdziałów. Właśnie się dowiedziałam, że muszę powiadomić mojego wychowawcę, że będę zdawać maturę z historii i wosu, więc będę też musiała nadrobić sprawdziany.. ;/


Wykonałam korektę, jednak śmiało powiadamiajcie mnie, jeśli przeoczyłam błędy ;)


pzdr, Tina

środa, 4 listopada 2015

co, kiedy itp

Sporo czasu minęło...
Przepraszam osoby zainteresowane, po prostu byłam zajęta pracą na konkurs. Rozdział pojawi się już niedługo. :) przy okazji zajmę się szablonem, bo jest już gotowy i czeka.

Mój Tumblr: helloimtina.tumblr.com. <--- jest tam więcej moich wypocin. ;)

piątek, 9 października 2015

kto jest kim



Zacznijmy od głównych bohaterów tej historii.


Fachowiec w słodyczy.Uroczy do kwadratu egocentryk.
Przewrażliwiony na punkcie swoich loków,uwielbia Milky Way'e i nienawidzi wody.
Panie i Panowie, Harry Styles!


Oczywiście historyjka byłaby nudna,gdyby nie pojawił się wątek rywalizacji i komedii.
Poznajcie specjalistę w dziedzinie zabawiania ludzi,
prezydenckie powitanie zaserwuje dziś
Louis Tomlinson!


Model? Grecki Bóg?
Nie!
Rozrywkowy gnojek,z "małymi problemami z alkoholem i fajkami."
Chce mieć żonę,dzieci i szczeniaczka,ale nie chce porzucać imprezowego trybu życia.Uparcie twierdzi,że pod łóżkiem żyją potwory,które czyhają na jego włosy.
Kto to?
Zayn Malik!


"Kochać nie warto, całować nie warto,bo po co?
Jedno,co warto, to upić się warto i fajno jest!"
Te słowa to życiowe motto Irlandczyka. 
Farbowany blondynek,ciągle się śmieje,a wszelkie smutki topi w alkoholu i słodyczach.
Uzależniony od lizaków i adorowania samego siebie.
Niall Horan!




"Ten rozważny" to zdecydowanie tylko pozory. Nie chcesz być z tym gościem dłużej,niż 5 minut.
Drama Quinn z głową pełną dziwnych pomysłów.
Ma jednak dwie twarze.Potrafi być troskliwy,opiekuńczy i kochający. 
Tylko Liam Payne potrafi łączyć dwa kontrasty w jednym,umięśnionym ciele.
Uwielbia Toy Story i bajki Disney'a.




Razem wyglądają tak:


I nie, nie są normalni.

prolog? tak jakby

Taka moja natura, że o wszystkim zapominam. Tym razem padło na dane potrzebne do zalogowania się na starym koncie ;/
Niedawno przypomniałam sobie o tej historyjce i... cóż, postanowiłam do niej wrócić. Zobaczymy, co z tego wyniknie. ;)
Nie wiedziałam, czy w prologu wstawić po prostu link do poprzedniego bloga, ale... Chcę mieć wszystko w jednym miejscu.
Wstawiam prolog, jeśli ktoś rozpozna historię to super, mam nadzieję, że poczeka na nowe rozdziały, najpierw wstawię te, które właściwie zostały już opublikowane rok temu... Zobaczę, jaki otrzymam odzew i ostatecznie zadecyduję o istnieniu tego bloga. ;)
Koniec wstępu, to najdłuższa notka od autorki, jaką przewiduję. :P
Enjoy x.


Annie Styles,po urodzeniu pierworodnej córki,nie mogła mieć więcej dzieci. Nie przyjęła tego do wiadomości,nie chcąc porzucić marzenia o synu.Jej mąż tego nie akceptował,ale on nie odgrywa w tej historii żadnej roli.Wspominam o nim tylko dlatego,by na wstępie pokazać jego stosunek do dziecka,którego pragnęła Annie.Wystarczyła mu córka,więc doszło do wielu kłótni na temat pomysłu kobiety,ale pani Styles była uparta. Poddała się zapłodnieniu in vitro.
Świat jest pokręcony,świat jest niesprawiedliwy i rodzina Styles'ów przekonała się o tym,gdy lekarz prowadzący ciążę stwierdził,że na płodzie,który został wprowadzony do macicy kobiety, przeprowadzono eksperyment.Oczywiście nikt nie wiedział,kto wszczepił do zapłodnionej komórki jajowej obce geny.Annie urodziła ślicznego chłopca i wszystko byłoby dobrze,gdyby nie miał pary kocich uszu i krótkiego puchatego ogonka.Harry miał w sobie geny dwóch kotów,o rasach American Curl i Karelskiego Bobtail .Na twarzy Harry'ego odznaczały się cienkie blizny,idące od nosa do połowy policzków,przypominające kocie wąsy.Des brzydził się noworodkiem.Uznał go za wybryk natury,obiekt laboratoryjny i kazał zabić chłopca. Annie oburzyła się decyzją swojego męża,już kilka miesięcy później wróciła do swojego panieńskiego nazwiska i wyrzuciła rzeczy byłego męża przez okno.Harry rósł i,w czwartym miesiącu jego życia,jego uszy zaczęły przybierać kształt półksiężyca. Ogonek przypominał puszysty pompon od czapeczki dziecka,więc Annie nie miała problemu ze schowaniem go pod spodenkami synka.Chłopiec zawsze nosił czapki,ukrywające uszka.W późniejszych latach nie musiał już ich nosić,bo jego głowę zdobiły bujne loczki i to one szczelnie okrywały małe,okrągłe kocie uszy.Z pozoru wyglądał na normalnego chłopca. Harry był dzieckiem towarzyskim i ciekawskim, z ogromną pasją uczestniczącym we wszystkich pracach domowych.Chłopcem inteligentnym, szybko uczącym się, zrównoważonym,lubiącym zabawy. Teraz ma 16 lat i nadal lubi kontakt fizyczny zatem aktywnie szuka towarzystwa. Bywa egocentrykiem wymagającym ciągłego zainteresowania,ale jest tak uroczy,że nikt nie ma mu tego za złe.Nikt,prócz jego ukochanej mamy i siostry, nie może dotykać jego włosów. Jeśli ktoś chociaż spróbuje zbliżyć się do jego ukrytych uszu,natychmiast syczy i oddala się od intruza.Używa pudru,by zakryć ślady wąsów na policzkach,a ogon chowa pod spodniami,więc przez 16 lat nikt nie zorientował się,że coś jest nie tak.Harry pięknie śpiewa,więc,za zgodą mamy,zgłosił się na przesłuchanie do talent show o nazwie x factor.Był naiwny,chciał tylko pokazać innym,że żyje muzyką.Chciał być w centrum zainteresowania,co powodowały w nim geny Curl'a.Nie przyszło mu do głowy,że zostanie połączony z czterema nastolatkami i razem stworzą grupę o nazwie One Direction.
Poznał uroczego Irlandczyka o imieniu Niall,tajemniczego,ale sympatycznego Mulata- Zayna,oraz Liama- szatyna z Wolverhampton o niezwykle dojrzałym i opiekuńczym przysposobieniu. Harry nie mógł opisać go inaczej,bo nie znał słów,które opisałyby tego chłopaka.Był dla niego po prostu ideałem i od razu go polubił. Pozostałą dwójkę także.Jednak był piąty członek zespołu-Louis.Hazz go nie lubił.
W porządku,był po prostu chorobliwie zazdrosny.Louis miał 19 lat,a zachowywał się jak dziecko i zgarniał całą uwagę dla siebie.Wszędzie było go pełno,ciągle się śmiał i wygłupiał, a Harry nie mógł tego znieść.To on jest tutaj najważniejszy,to nim powinni interesować się inni i Harry syczał za każdym razem,gdy zobaczył Louisa.A Louis wręcz się do niego przykleił,oczarowany czekoladowymi loczkami młodszego chłopca.
Louis bardzo polubił Harry'ego,a Harry syczał bez przerwy,bo wszyscy interesowali się Louisem* i tylko Louis interesował się Harrym.

* nie będę się bawić w "Louis'im". Nie lubię tego. Wiem, że jego imię wypowiada się jak 'Louie', ale jakoś mnie to nie rusza. Przyznajcie, że dziwnie czyta się "Louis'ego" itp. Zauważyłam, że większość autorek pisze po prostu Louisa, Louisem. Anglicy mają łatwiej, nie muszą się przejmować formą :(

+ dla mnie brak spacji za przecinkiem to nie błąd, sorki ;)

Szablon by Devon