-Harry.
Louis dźgnął Harry'ego w żebra, gdy siedzieli razem na kanapie we wspólnym salonie. Minął rok od przesłuchań i powstania zespołu. Harry był za młody, by mieszkać samotnie, więc Louis entuzjastycznie zaoferował wspólne mieszkanie, a wówczas 17-latek nie miał wyjścia - musiał się zgodzić.
Młody Styles przeglądał swojego Twittera na laptopie, zupełnie pochłonięty masą wiadomości od fanów, a Tomlinson po prostu się nudził i chciał od niego odrobiny uwagi. Niestety, odpowiedziała mu cisza, więc próbował dalej.
-Harry.
Louis powtórzył dźgnięcie i Harry westchnął.
-Harry.
Szatyn po raz trzeci wbił palec w żebra młodszego chłopaka i Harry syknął, marszcząc nosek. O ile miało to wyglądać strasznie, Louis otworzył szeroko oczy, i milczał przez jakieś pół minuty, a potem wziął głęboki wdech i zaczął piszczeć, skacząc na swoim miejscu. Jego twarz rozświetliła się nagle, a skalę jego ekscytacji można było porównać do tej ze Świąt Bożego Narodzenia, kiedy dziecko otrzymuje wymarzony prezent.
-O mój Boże, Harry, to było takie urocze! Zrób to jeszcze raz! Proszę, proszę, proszę, proooooszę...
Ego bruneta zostało przyjemnie połechtane. Uwielbiał być doceniany, ale jeszcze bardziej uwielbiał, gdy ktoś go o coś prosił. To dawało mu swoiste poczucie władzy, bo – według jego teorii- osoba prosząca była na jego łasce i tylko on decydował, czy spełni prośbę, czy też odmówi. Błyszczące oczy starszego chłopaka ostatecznie przekonały Harry'ego, że mógł zadowolić go w ten sposób. Spełnił prośbę kolegi z zespołu, a Tommo wstrzymał oddech, zauroczony tymi drobnymi zmarszczkami na nosie i nieco zbyt ostrymi kłami w uzębieniu loczka.
-Aww! Jejuuu, jakie to słodkie! Wyglądasz,jak kotek! Tak przy okazji, uwielbiam koty, nie wiem, czy już o tym wspominałem. Zawsze chciałem mieć kota, mama nie pozwała mi na to, ale raz znalazłem kociaka na ulicy i zabrałem go do domu. Niestety zorientowała się po trzech dniach i zawiozła go do schroniska. Pamiętam, jak bardzo wściekły na nią byłem...
Harry natychmiast zbladł. Tak, minął rok, ale nikt nie wiedział o małym sekrecie chłopaka o kręconych włosach. Nikt nie wiedział o skrywanych uszkach, które wciąż usilnie trzymał płasko wśród bujnych loków; które dopiero wieczorami mógł swobodnie unieść i odetchnąć z ulgą. Codziennie zagryzał wargę niemal do krwi swoimi, nieco wampirzymi, kłami, męcząc się strasznie, by utrzymać to wszystko w tajemnicy. Starał się, naprawdę się starał, by nic nie wyszło na jaw. Używał pudru, żeby zakryć blizny po wąsach, nawet umówił się już do dentysty w celu spiłowania kłów, byle tylko nie przypominały tak bardzo kłów kota.
-Hej, coś się stało? - Louis zagadnął, zauważając, że Harry go nie słucha.
Loczek zaprzeczył energicznie głową, na co Louis przyjrzał mu się uważnie.
-Nie jesteś zbyt rozmowny...Już mnie nie lubisz?
-Od początku cię nie lubiłem!
Błękitne oczy momentalnie wypełniły się łzami, a wąska warga niebezpiecznie zadrgała i, w porządku, Harry powiedział to stanowczo zbyt głośno i zbyt złośliwie. To nie miało tak zabrzmieć, po prostu był zmęczony, a do tego wciąż trochę zazdrosny o Louisa i tak jakoś wyszło, że nie zdołał się powstrzymać. Emocje skumulowały się w nim i wybuchnął, niestety w złym momencie. I w tamtej chwili młodszemu zrobiło się naprawdę głupio.
-Przepraszam,ja-
-Nie szkodzi. To ja przepraszam,chciałem tylko,żebyś poświęcił mi choć trochę swojej uwagi, bo bardzo cię lubię i...i… Nie szkodzi.
Szatyn zakończył swoją krótką, chaotyczną przemowę, pociągając nosem. Wstał i ze spuszczoną głową podreptał na górę, by zamknąć się w swoim pokoju. Harry zagryzł boleśnie swoją wargę,czując metaliczny smak krwi na języku. Dopiero po chwili zdołał cokolwiek powiedzieć, a było to ciche:
-Louis...
-Nie, Liam.
-Aha.- Harry pokiwał głową, a sekundę później skręcił kark w stronę okna, które właśnie zamykał szatyn. -Liam?!
-Czeeeeeść, Curly!
-Jak się tu dostałeś? Zamknąłem drzwi na klucz...
-Ale okna nie zamknąłeś.
Harry otworzył usta, zamierzając coś powiedzieć, jednak zaraz je zamknął. Czasami brakowało mu już sił na starszego kumpla, którego dawniej uważał za wyjątkowo dojrzałego. Do tej pory nie mógł uwierzyć, jak pozory mogą mylić. Patrząc na tego postawnego, wysokiego szatyna o sarnich oczach, opinia typu: „mógłby zostać premierem już teraz, z pewnością byłby godnym przywódcą” nasuwa się sama. Jednak, po roku znajomości, Harry spakowałby się i uciekł w popłochu na inny kontynent, gdyby Liam faktycznie został premierem.
-Co się tu stało, że szepczesz imię Louisa? Masz może jakieś zwidy?
-Nie,ja-
-Widzisz go, chociaż go tu nie ma?
-Liam...
-To poważny problem...
-Liam...
-Ale wiesz, możemy o tym porozmawiać.
-Leeyum...
-W końcu jesteśmy przyjaciółmi...
-Payne! Zamknij tą jadaczkę, bo znowu użyję taśmy…
Liam tylko otworzył szerzej oczy.
-Okej, już milczę.
-Dobrze.
-Nic nie mówię.
-Ja-
-Milczę. Cicho, jak mysz pod miotłą.
-Ja powiedziałem-
-Morda w kubeł. Gęba na kłódkę. Totalna cisza...
Harry wstał, wzdychając cicho. Wyjął z szuflady taśmę izolacyjną,oderwał kawałek i zakleił buzię Liamowi. Starszy wydał z siebie stłumiony jęk sprzeciwu, co jednak nie wzięło kędzierzawego na litość.
-Powiedziałem Louisowi coś niemiłego...
-Mpfm...
-Zapytał, czy już go nie lubię, a ja powiedziałem, że nie lubię go już od samego początku. Właściwie...wykrzyczałem to. I on...On się rozpłakał? I poszedł do pokoju, a ja poczułem się podle… Nie chciałem tego powiedzieć… Liam, to nie jest spowiedź, a ty nie jesteś księdzem, ogarnij się!
Hazz krzyknął oburzony, widząc pozę przyjaciela. Szatyn siedział, opierając na kolanie łokieć ręki, którą tworzył prowizoryczną ściankę konfesjonału. Kiwał głową w geście zrozumienia, gdy nagle wydał z siebie głośny, tłumiony krzyk i zaczął się wiercić. Harry nie wiedział, co się dzieje, więc pociągnął za taśmę i ją odkleił, co skutkowało jeszcze głośniejszym krzykiem starszego chłopaka.
-Co ci jest?!
-Ugryzłem się w język...
Liam jęknął żałośnie, wyglądając na skruszonego i zbolałego, a Harry przymknął na chwilę oczy, naciskając dwoma palcami płatki nosa. Chwycił poduszkę i cisnął nią w twarz Payne'a.
-Za co to?!
-Za to, że jesteś debilem!
-Wypraszam to sobie!
-Wmówiłeś ludziom, że boisz się łyżek!
-Okej, jestem debilem.- Szatyn przyznał kumplowi rację, śmiejąc się cicho.- I dobrze mi z tym!
-Ja tu mówię o swoim problemach, a ty się wygłupiasz!
-Oh, jasne, uważaj to za wygłupy. A może ja po prostu zamierzam w przyszłości zostać duchownym i to są praktyki?
-Żebyś poszedł z nami na poranną mszę, trzeba cię za nogi z łóżka wyciągać...
Payne uniósł palec do góry i już chciał zaprotestować, jednak ugiął się pod wszystkowiedzącym wzrokiem Stylesa.
-Racja.
-No właśnie.
-Okej, przepraszam. Tak poważnie, to... Porozmawiaj z nim. Louis nie jest pamiętliwy.
-Tak sądzisz?
-Uwielbia cię. Ma prawdziwego fioła na twoim punkcie.
-Tak?
-Napisał poemat o twoich loczkach.
-Co?!- Harry poważnie zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem nie mieszkał z jakimś psychopatą, który planuje go zabić i sprzedawać jego włosy na ebay'u. Ale Liam wzruszył jedynie ramionami, wyciągając żelka z kieszeni spodni.
-Akurat to zmyśliłem.
-Jesteś okropny!
Brunet po raz kolejny uderzył kumpla poduszką, jednak teraz się uśmiechał.
-Chciałeś powiedzieć, że jestem super.
-Dziękuję, Liam. Jesteś debilem, ale moim kochanym debilem.
-Dostałem awans!
Liam był durniem i Harry zastanawiał się, czy aby nie ma on zaburzeń psychicznych, ale był też bardzo uroczy, więc loczek uśmiechnął się ciepło i przygarnął go do uścisku.
Pięć minut później zapukał do pokoju najstarszego członka One Direction. Długa rozmowa zakończyła się uroczym ocieraniem noska Hazzy o nosek Louisa, wesołym chichotem Tomlinsona i niemą przysięgą, że od teraz będą nierozłączni. Oczywiście była też obietnica, że nie będą ze sobą konkurować, a współpracować. Powiedzieli to, patrząc sobie w oczy, krzyżując nogi w kostkach, a ich uśmiechy były w tamtym momencie tak sztuczne, jak tylko mogły być.
__________________________________________________
Może być problem z publikacji kolejnych rozdziałów. Właśnie się dowiedziałam, że muszę powiadomić mojego wychowawcę, że będę zdawać maturę z historii i wosu, więc będę też musiała nadrobić sprawdziany.. ;/
Wykonałam korektę, jednak śmiało powiadamiajcie mnie, jeśli przeoczyłam błędy ;)
pzdr, Tina
__________________________________________________
Może być problem z publikacji kolejnych rozdziałów. Właśnie się dowiedziałam, że muszę powiadomić mojego wychowawcę, że będę zdawać maturę z historii i wosu, więc będę też musiała nadrobić sprawdziany.. ;/
Wykonałam korektę, jednak śmiało powiadamiajcie mnie, jeśli przeoczyłam błędy ;)
pzdr, Tina